Niby jest wiele tytułów i twórcy filmowi wciąż sięgają po jego prozę, brak jest jednak wielkich filmów.. Serial ten wspominam bardzo dobrze, chyba moje pierwsze zetknięcie z Dickensem :)
Właściwie mogę napisać to samo. Dickensowskie opowieści są non-stop przerabiane na filmowe opowieści. Niby nic dziwnego bo w końcu facet jest uznawany za najlepszego brytyjskiego powieściopisarza, ale jakoś ta jego sława twórcza nie przekłada się na wielkość filmów. Właściwie mało który bywa ciekawy. I to nie jest wina treści co raczej samej ekranizacji. Są po prostu kiepskie.
Oczywiście w tym miejscu generalizuje, ale mało która z widzianych przeze mnie ekranizacji prozy Dickensa podobała mi się na tyle, by na dłużej ją zapamiętać. Jedynym wyjątkiem jest ów serial, puszczany w polskiej telewizji gdzieś na początku lat 90tych. Ten wyrył się w mojej głowie jako coś wyjątkowego. Być może rzeczywiście taki był, bo na pewno coś musiał mieć w sobie skoro do dziś kojarzą mi się zeń pewne sceny, postacie, twarze.