Film wart jest obejrzenia bez dwóch zdań - choćby po to, aby zobaczyć młodziutkiego Hopkinsa w akcji, kawał sprawnie zrobionego kina szpiegowskiego(?)/akcji, posłuchać dobrej filmowej muzy i poprzyglądać się jak angole robili tego typu filmy na początku lat 70-tych. Niestety największym minusem jest scenariusz - nie wiem czy to wyraz impotencji twórczej, czy próba odcinania kuponów od serii z Bondem, gdyż spokojnie mógłby to być kolejny Bond (być może testowali Hopkinsa czy się nada do tej roli, a być może po prostu polecieli na skróty i zrobili taki właśnie bondopodobny film?). Tak czy siak, jako fan starego dobrego kina XX wieku mogę uczciwie polecić, choć jak ktoś już zauważył, na spektakularne zwroty akcji nie ma za bardzo co liczyć (ach, znów ten scenariusz - Alistair MacLean dał po prostu ciała pisząc ten skrypt :( I szczerze mówiąc, nie rozumiem czemu zatrudniono belgijskiego reżysera-nieudacznika ? (Etienne Périer). Czy to w ramach przysługi, znajomości ? Tego się pewnie nigdy nie dowiem ale film, pomimo tych kilku mankamentów oceniam wysoko i polecam !